Poznałem ją przypadkiem – seksowną brunetkę o intensywnym spojrzeniu, która od razu przyciągała uwagę swoją pewnością siebie. Z jej ciała emanowała naturalna zmysłowość, a każde nasze spotkanie było elektryzujące. Już po pierwszej wspólnej nocy wiedziałem, że to nie będzie zwyczajna relacja.
Ona miała swój rytuał – kochała seks, i to nie byle jaki. Trzy razy dziennie. Zawsze z tą samą intensywnością, zawsze z tym samym głodem. Poranki zaczynały się od powolnych, leniwych pieszczot, które płynnie przechodziły w coś bardziej intensywnego. Jej ciało w słońcu wyglądało wręcz nieziemsko, a nasze wspólne chwile zawsze były idealnym początkiem dnia.
Popołudnia to zupełnie inna energia – szybka, spontaniczna. Czasami, w środku dnia, niespodziewanie podchodziła, całując mnie namiętnie, a zaraz potem lądowaliśmy w sypialni, jakby ten moment musiał się wydarzyć tu i teraz. Była nieustannie pełna pożądania, nie mogła się powstrzymać, a ja… nie zamierzałem narzekać.